System Challenge zbawieniem dla sędziów
System Challenge po raz pierwszy pojawił się w siatkówce na boiskach naszej rodzimej PlusLigi w sezonie 2010/2011. Od tamtej pory jest stopniowo ulepszany, aby wyłapywać pomyłki sędziów i ułatwić im pracę.
O co właściwie w tym chodzi?
Challenge jest to elektroniczny system umożliwiający rozstrzygnięcie kontrowersyjnych decyzji sędziego. Jego działanie umożliwiają kamery i czujniki, które przesyłają do komputera zarejestrowany obraz. Kamery zwrócone są na siatkę, antenki oraz linie boiska. Challenge wykorzystuje również kamery, które pokazują podgląd całego boiska oraz tablicy wyników. System Challenge stosuje się w różnych sportach, m.in. w tenisie, krykiecie, badmintonie, szermierce, piłce nożnej oraz w siatkówce. W siatkówce po raz pierwszy Challenge pojawił się w finale PlusLigi w sezonie 2010/2011, a koszt jego montażu kosztował około 350 tys. złotych. W kolejnych sezonach system wideoweryfikacji zagościł na stałe na parkietach PlusLigi. Z początku, wywoływał spore kontrowersje w środowiskach siatkarskich, szczególnie przez to, że to kluby musiały za niego zapłacić z własnej kieszeni. Jednak w końcu zarządy klubów zgodziły się wyłożyć pieniądze na ten system. Okazało się to dobrym rozwiązaniem, ponieważ Challenge nie raz uratował drużynom „przegranego” seta.
Początkowe przepisy
Z początku system Challenge miał dość ograniczone pole działania. O wideoweryfikację mógł poprosić jedynie kapitan drużyny i musiał dokładnie określić co ma zostać sprawdzone. A możliwości do wyboru nie było wiele, ponieważ można było sprawdzić jedynie dotknięcie taśmy i antenki przez siatkarzy, przejście linii środkowej i linii trzeciego metra oraz czy piłka wylądowała na aucie. Jednak podczas sprawdzania, sędziowie brali pod uwagę czy drużyna nie popełniła innych błędów, a więc jeśli kamery pokazały, że piłka dotknęła bloku to sędziowie również brali do pod uwagę. Dodatkowo, jeśli challenge pokazał, że to sędzia miał rację, a nie siatkarze, drużyna traciła prawo do dalszej wideoweryfikacji. Dopiero w kolejnym secie, kapitan mógł poprosić o sprawdzenie akcji. Natomiast, jeśli challenge pokazał, iż to sędziowie popełnili błąd, drużyna mogła poprosić o kolejną wideoweryfikację. Sprawdzaną akcję oglądał na monitorze trzeci sędzia, specjalnie przydzielony do tego zadania, a także sędzia drugi.
Jak teraz wygląda Challenge?
Z roku na rok Polacy stopniowo ulepszali system Challenge. Obecnie to nie kapitan drużyny może poprosić o sprawdzenie akcji, a trener. Dodatkowo, można również sprawdzać czy piłka dotknęła boiska podczas obrony, ustawienie stóp libero podczas odegrania piłki palcami znad głowy (libero nie może dogrywać piłki palcami jeśli znajduje się w pierwszej linii) oraz najważniejsze – można sprawdzać czy piłka dotknęła bloku. Decyzja o wideoweryfikacji musi zostać podjęta natychmiast. Jeśli trener zwleka zbyt długo, sędziowie mogą nie dopuścić do sprawdzenia akcji. Ciekawostką jest również fakt, że sam sędzia główny może poprosić o Challenge. Jest to jednak możliwe jedynie w przypadku, gdy sędzia waha się co do podjęcia decyzji lub gdy sporna piłka może zakończyć seta lub cały mecz. O wideoweryfikację trener może prosić kiedy tylko zechce, o ile kamery pokażą, że to on miał rację, a sędziowie się mylili. Jeśli jednak trener pomyli się w sprawdzaniu, to może poprosić o Challenge tylko dwa razy podczas seta.
System wideoweryfikacji sędziowskich pomyłek testowano podczas Ligi Światowej 2013. Następnie drużyny mogły się nim posłużyć na Mistrzostwach Europy 2013 w meczach o medale. W 2014 roku, system Challenge zagościł w meczach Final Four Ligi Mistrzów, w Lidze Światowej oraz rozgrywanych w Polsce Mistrzostwach Świata. Na każdej imprezie, FIVB zmienia jednak zasady wideoweryfikacji.