System challenge zmierza ku doskonałości
Początkowo w rozgrywkach międzynarodowych system challenge testowany był jedynie w Lidze Światowej. Pierwszą wielką imprezą, podczas której można było dokonać wideoweryfikacji były Mistrzostwa Świata 2014 rozgrywane w Polsce. W tym roku zastosowano challenge również na Igrzyskach Europejskich w Baku.
System niedoskonały
System challenge choć miał usprawnić pracę sędziów, wywoływał i w dalszym ciągu wywołuje wiele kontrowersji. Podczas ubiegłorocznych Mistrzostw Świata przekonaliśmy się, że sędziowie nie zawsze sprawdzali akcję, o którą chodziło trenerowi. Z kolei w Lidze Światowej sposób funkcjonowania systemu challenge zależy od kraju, w którym rozgrywany jest mecz. W Teheranie trenerzy nie mogli sprawdzać niektórych elementów, np. czy piłka po ataku dotknęła bloku. Natomiast w Polsce system challenge obejmuje już wszystkie możliwe elementy. W dalszym ciągu brakuje ujednolicenia zasad stosowania tego systemu.
Lepsza wersja
Na niedawno zakończonych Igrzyskach Europejskich rozgrywanych w Baku, sędziowie mieli do pomocy inny rodzaj systemu challenge. A mianowicie podobny do tego, który jest stosowany w tenisie – system o wiele bardziej precyzyjny, nie pozostawiający złudzeń co do tego, czy piłka była na aucie lub czy zawodnicy dotknęli siatki. Taki system jasno określił czy zawodnicy popełniali błędy. W przypadku, gdy trener sprawdzał czy piłka nie wpadła po zagrywce w boisko, na monitorze pojawiła się „plama” w miejscu, w którym odbiła się piłka. Natomiast przy sprawdzaniu czy piłka nie dotknęła bloku lub czy zawodnicy nie wpadli w siatkę, na ekranie w zależności od sytuacji pojawiały się napisy „Touch” lub „No touch”. Dzięki temu sędziowie mogli poprawnie ocenić akcję i podjąć właściwą decyzję.
Jedynym mankamentem było to, że sędziowie czasami znowu nie wiedzieli, którą akcję mają sprawdzać. Ale to już nie jest wina systemu, a sędziów prowadzących spotkanie. Jeśli ten system się sprawdził, powinien na stałe zagościć na wszystkich wielkich imprezach siatkarskich.