Jastrzębski Węgiel po zaciętej walce pokonał PGE Skrę Bełchatów 3:2. Udany debiut w roli szkoleniowca jastrzębian, zanotował Ferdinando De Giorgi, który na stanowisku zastąpił Marka Lebedewa.
Od samego początku spotkanie weszło na bardzo dobry i wyrównany poziom. Zarówno goście, jak i gospodarze prezentowali kibicom zgromadzonym w Hali Energia bardzo dobrą siatkówkę. Jednak w premierowej odsłonie to gospodarze rządzili na boisku. Chociaż nie do końca siadła im zagrywka, rywale nie potrafili tego wykorzystać, a osamotniony w dobrych akcjach Maciej Muzaj nie wiele sam zdziałał. Ostatecznie po wielu błędach i mocno wyrównanej walce ten set wygrali gospodarze do 23.
Druga partia rozpoczęła się przewagą jastrzębian, którą udało im się wyciągnąć na 3 punkty (6:3). Salvador Hidalgo Oliva dał mocno o sobie znać i kończył kolejne akcje punktując i powiększając przewagę jeszcze bardziej (9:5). To skutecznie zaczęło wybijać z rytmu bełchatowian i popełniali oni coraz więcej błędów własnych, co wykorzystali przeciwnicy i w środkowej fazie seta prowadzili 14:7. Pomimo spokojnej gry podopiecznych Ferdinando De Giorgiego, nie udało im się uniknąć błędów w zagrywce, które spowodowały niezbyt widowiskowy festiwal zepsutych serwisów po obu stronach siatki. PGE Skra z czasem jakby przestawała widnieć w tej partii, a rywale grali jak chcieli. Challenge, który wzięli gospodarze przy stanie 23:16 nie zdał się na nic. A ostatecznie złudzeń pozbawił ich stojący na zagrywce Muzaj, który asem zakończył drugą część meczu i wyrównał wynik całego spotkania 1:1.
Początek trzeciego seta nie zaskoczył, wymiana punkt za punkt trwała dalej. Bartosz Bednorz skuteczny na ataku pobudzał kolegów do walki, a ci już w następnej akcji zablokowali atak Jasona De Rocco. Dzięki temu, Skrze udało się odskoczyć na 3 oczka (8:5) i nie pomogła nawet zmiana Olivy, za którego wszedł Rodrigo Quiroga. W środkowej fazie seta, przewaga wciąż się utrzymywała i gospodarze prowadzili 18:14. Ostatecznie dobra zagrywka Bednorza oraz skuteczny blok żółto-czarnych doprowadziły do wyniku 21:15 i bełchatowianie ze spokojem wchodzili w ostatnią odsłonę tego seta. Na boisko powrócił również wcześniej zmieniony Oliva, ale nawet on już nic nie poradził. Podopieczni Roberto Piazzy wygrali tę partię bezpośrednio po zagrywce Srećko Lisinaca (25:18) i objęli prowadzenie 2:1 w całym meczu.
Czwartą część spotkania Skra skutecznie rozpoczęła blokiem, który dawał o sobie znać przez cały czas trwania tego seta. Próbowali oni za wszelką cenę gasić nim rywali, ci jednak skutecznie się bronili i nie pozwolili gospodarzom na zdobycie punktowej przewagi. Jastrzębski Węgiel nie pozostawał dłużny bełchatowianom i również zaczął zdobywać punkty tym elementem. Do tego atakujący jastrzębian raz po raz punktował atakiem – to uderzając w pole, to obijając blok (16:14). Grający dobrze i jednostajnie goście stopniowo powiększali swoje prowadzenie, tym samym zbliżając nas do tie-break’a. W ostatnich minutach czwartej partii prowadzili czterema punktami i ostatecznie set zakończył się skutecznym blokiem Olivy. Na tablicy pojawił się wynik 25:21.
Tie-break rozpoczął się od punktowego bloku na atakującym Jastrzębia, jednak podbudowani poprzednim setem goście dalej prowadzili grę punkt za punkt. W połowie ostatniej partii Maciek Muzaj popisał się piekielnie mocnym atakiem, po którym wynik pokazywał remis 6:6. Tuż po nim, jastrzębianom udało się odskoczyć na 5 oczek, a Wojciech Sobala wydawał się być cichym bohaterem dzisiejszego spotkania. Na nic zdały się zdobyte przez Skrę punkty, ani z powodzeniem serwujący Lisinac. Podopieczni Ferdinando De Giorgiego już przewagi nie oddali i pewnie skończyli piątego seta wygrywając 15:10.
PGE Skra Bełchatów – Jastrzębski Węgiel 2:3 (25:22, 16:25, 25:18, 21:25, 10:15)
PGE Skra Bełchatów: Łomacz, Wlazły, Lisinac, Kłos, Ebadipour, Bednorz, Piechocki (libero) oraz Katić, Janusz, Romać, Czarnowski
Jastrzębski Węgiel: Kampa, Muzaj, Sobala, Kosok, Derocco, Oliva, Popiwczak (libero) oraz Ernastowicz, Quiroga, Boruch.
MVP: Maciej Muzaj (Jastrzębski Węgiel).